niedziela, 25 kwietnia 2010

Ku koncowi

Tym razem piszemy z krainy przepieknych plaz z okolic Cancun.

Wypad na Kube byl udany, ale cieszylisy sie, ze nie zostalismy tam dluzej. Trzy dni wystarczyly w zupelnosci, a nawet cieszylismy sie z powrotu do Meksyku (o dziwo).
Niestety juz pierwsze kroki na lotnisku w Cancun przypomnialy nam o meksykanskich zwyczajach i kombinatorstwie, i zapragnelismy jak najszybciej wydostac sie stad na kontynent europejski. Wczesniej jednak mielismy w planach zrealizowac 2 nasze zalozenia wakacyjne: snorklowanie na meksykanskich rafach oraz wyjazd do parku Xel-Ha.

To pierwsze mamy juz za soba, dwa dni z rzedu plywalismy wsrod egzotycznyh ryb oraz korali :) Pozostal jutrzejszy dzien w parku i niestety wakacje dobiegna konca.

Do zobaczenia wkrotce!

piątek, 16 kwietnia 2010

Deszcze

Witamy ponownie. Tym razem piszemy z zachmurzonej juz od kilku dni Meridy. Dobrze, ze nie ma tu za wiele do robienia, bo moglismy uciec przed deszczem w okoliczne wioski. Poczatkowo zwiedzilismy Celestun i jego rezerwat flamingow, do ktorych podplynelismy na odleglosc paru metrow. Wrazenie bylo niesamowite, zwlaszcza, ze oprocz ptakow przeplynelismy rowniez tunelem z drzew namorzynowych. Szczesliwym trafem spedzilismy ten dzien z napotkanymi turystami: Brazylijka, Nowozelandka, Turczynka i motocyklista z ksiezyca (tak sie przedstawial, widocznie amerykanie nie lubia sie chwalic skad pochodza).
Drugi dzien pobytu na Yucatanie spedzilismy odwiedzajac ruiny w Chichen Itza, ktore nie zrobily na nas wielkiego wrazenia. Prawdopodobnie gdybysmy zwiedzali to miejsce na poczatku pobytu w Meksyku, bylibysmy zachwyceni, a teraz mamy juz przesyt piramid i wszystkiego co odkopali tu archeolodzy. Popoludnie spedzilismy duzo ciekawiej kapiac sie w grotach zalanych woda, nazywanych Cenotes. Wybralismy miejsce gdzie mozna za jednym zamachem zobaczyc i poplywac w 3 grotach. Niesamowite wrazenie zrobily na nas same Cenotes jak i transport miedzy mimi - wozek jadacy po waskich torach ciagniety przez konia...
Dzisiaj ruszamy na wschodnie wybrzeze Yucatanu, gdzie w koncu bedziemy mogli odpoczac na plazy :) A w poniedzialek 19/04 lecimy na 3-dniowe zwiedzanie Hawany...

niedziela, 11 kwietnia 2010

Tropiki

Witamy ponownie, tym razem z serca dzungli langodonskiej. Dzis tylko krotka wzmianka na temat ostatnich dni. San Cristobal, w ktorym spedzilismy ostatnie dni jest piekny. Zdecydowanie wyszedl na prowadzenie w rankingu naszych ulubionych miejsc. Wokol samego miasteczka jest wiele uroczych zakatkow. My skusilismy sie na zwiedzanie kanionu Sumidero oraz wyprawe do dwoch indianskich miescin tj.: Zinacantan i San Juan Chamula. Mysle, ze oba miejsca zasluzyly na szczegolowy opis, a wiec zobowiazujemy sie opisac je w przyszlosci.

Dzis rano o szostej wyjechalismy San Cristobala i razem z cala grupa (wycieczka zorganizowana) zwiedzilismy wodospady Agua Azul, Misol-Ha oraz ruiny Palenque. Byly to pierwsze zabytki Majow, ktore odwiedzilismy i napewno jedne z ciekawszych. Zetkniecie z ich kultura daje duzo do myslenia, zwlaszcza pod wzgledem trwalosci ich pracy. Jedyna przeszkoda jest niesamowicie goracy klimat, ktory podobnie jak w stanie Veracruz daje w kosc.

Z najblizszych planow: jutro wycieczka do Bonampark i Yaxchtitlan, a w nocy przejazd do Meridy. Powoli zblizamy sie do Jukatanu :)...

czwartek, 8 kwietnia 2010

Z pustyni do puszczy

Po 2 dniach spedzonych w goracej Oaxace dotarlismy nocnym autobusem do San Cristobal de las Casas w stanie Chiapas. Zamierzamy tu nabrac troche oddechu po intensywnym zwiedzaniu zabytkow w polpustynnym stanie Oaxaca.
W skwarze i duchocie wtorkowego poludnia przemierzylismy stare miasto Monte Alban, ktore Zapotekowie wybudowali na szczycie gory, na uprzednio scietym przez nich wierzcholku. Do tej pory nie potrafimy sie nadziwic co sklonilo ich przywodcow, aby postawic miasto w tak naslonecznionym miejscu.
Nastepnego dnia skorzystalismy z zorganizowanej wycieczki do El Tule, w ktorym znajduje sie drzewo o najszerszym na swiecie pniu; Mitli z palacem zdobionym dekoracjami specyficznymi dla Zapotekow; Hierve el agua, ktore przypomina wodospad, jednak jest tylko oblepiona mineralami skala. W miedzyczasie udalo nam sie takze zobaczyc warsztat produkcji welnianych dywanow, gdzie stosuje sie metody zgodne z tradycjami indianskimi oraz fabryke mezcala.
W przeciwienstwie do poprzednich miejsc, w ktorych bywalismy, Oaxaca wydala nam sie niebiem na ziemi. Sprzedawcy spokojnie pilnowali swoich poletek i nie przekrzykiwali sie jeden przez drugiego. Spokojnie mozna bylo przejsc przez targ bez ciaglego nagabywania kupczykow. Skorzystalismy z okazji i wsparlismy potepiane, lecz tolerowane tutaj piractwo, kupujac argentynskie reggae.

niedziela, 4 kwietnia 2010

W podrozy

Tak... Piszemy do Was z portu w Veracruz, po przepysznym sniadaniu (jajkach a jakze!) i smacznej kawie LECHERO serwowanej na sposob veracruzanski.

Od czwartku zwiedzilismy juz Pueble, Cholule oraz Africam Safari polozone na poludnie od Puebli. Aby dostac sie do miasta naszego obecnego pobytu, wypozyczylismy auto w Puebli. Ten sposob podrozowania pozwolil nam zobaczyc najwieksza gore Meksyku Pico de Orizaba oraz dotrzec do Portu Veracruz.

Port jest piekny, jednak ze wzgledu na dlugi weekend swiateczny miasto nawiedzily tlumy. Trudno jest odnalezc sie z tej masie ludzi, jednak mimo to zauroczyly nas pary tanczace DANZONa na ulicach oraz restauracyjki podajace krewetki w panierce lub koktajle z krewetek zlozone m.in. z keczupu i FANTY, hihi.

Mamy nadzieje,ze nasze europejskie zoladki wytrzymaja miesieczna probe zmagania sie z kulinarnymi specjalami Meksyku, bo sprobowaly juz np. CHAPULINy (koniki polne grilowane z chili). Tak, tak, dalismy rade ich skosztowac. Dla niedowiarkow mamy zdjecia dokumentujace owe zdarzenie.

Podrawiamy i wkrotce damy znac z Oaxaca. Pa!

niedziela, 28 marca 2010

Pozegnania

Wraz z koncem marca konczy sie nasza ponad poltoraroczna przygoda z Queretaro. Nadszedl czas na ostatnie pozegnania, prezenty, a dzis juz nawet pakowanie.

W zeszly weekend pozegnalismy sie z Victorio i cala jego rodzina. Zjedlismy z nimi przepyszny posilek zlozony z przysmakow meksykanskich oraz polskich pierogow.
Nie musimy wspominac ze wyszedl z tego smieszny mix: pierogi z kwasno-ostrym sosem z zielonych pomidorow i chili. Trzeba jednak przyznac, ze dalo sie to pogodzic.
Ponizej zalaczamy zdjecie rodzinki.



Oddalismy tez hold miastu Queretaro, uczestniczac w nocnym spacerze po miescie i sluchajac legend o slynnych postaciach zwiazanych z miastem.





Na zakonczenie zalaczamy mapke z trasa naszej miesiecznej podrozy po Meksyku, ktora zaczynamy 1 kwietnia w Puebli a konczymy wylotem do Polski 30 kwietnia.



Do zobaczenia w Polsce!

Koncert


Z weekendu spędzonego w stolicy wróciliśmy bardzo zadowoleni ale i mocno zmęczeni. Nasz kolega Hiszpan bardzo wziął sobie do serca opowieści o porwaniach obcokrajowców w Mexico City przez taksówkarzy. Po koncercie metro juz było nieczynne wiec szlismy kilometrami do hotelu nieciekawymi dzielnicami. W koncu i tak zmuszeni bylismy wsiąść do taxi bo spacer zająłby nam calą noc.
A koncert Coldplay, mimo ze spokojnieszy i cichszy niz te w Polsce, bardzo nam sie podobał. Impreza odbyła sie na stadionie baseballa Foro Sol.







Przywyklismy juz do wszechobecnych sprzedawców w Meksyku. Ci na koncercie byli wyjąkowi, bo byli w stanie przekrzyczec wokalistę głośnym „Cerveza!!!”



Następnego dnia odwiedziliśmy muzeum malarki Fridy Kahlo, które miesci sie w domu, gdzie kiedys mieszkala. Najbardziej zaskakującymi eksponatami były dla nas portrety na łózkiem Fridy (Stalina, Lenina, Mao i Trockiego) oraz obrazy z jej wizerunkiem, na ktorych podkreślony byl piękny wąs :) . Okazuje się, że malarze często przedstawiali kobiety z wąsem aby podkreślić, ze dana kobieta nie jest indianką (indianki nigdy nie maja zarostu). Rasizm w Meksyku niestety do dziś jest bardzo mocno widoczny.
Zdjecia w muzeum mozna bylo robic tylko na dziedzincu.