piątek, 27 listopada 2009

Piłkarski zwierzyniec


W Meksyku wiekszość klubów utozsamia się ze zwierzętami. W samej pierwszej lidze można spotkać jaguary, motyle, tygrysy, pumy i koźlęta. Drużyna z Queretaro zwana białymi kogutami w zeszlym sezonie awansowała do najwyższej ligi meksykańskiej. Piękny stadion, którego polskie kluby mogą pozazdrościć, mieści 35000 kibiców. Na meczach ligowych, gdy do Queretaro przyjeżdżają najlepsze kluby Meksyku, jest wypełniony po brzegi. Ciekawostką jest to, że podczas takich meczów kibice obu drużyn nie są podzieleni na sektory, a zupełnie wymieszani. Na spotkaniu z popularnym Cruz Azul trudno było określić, których kibiców było wiecej. Poziom sportowy piłkarzy nie jest lepszy niż w Polsce, ale warto wybrać się na mecz w Meksyku dla wspaniałej atmosfery.





środa, 11 listopada 2009

Imprezowo

W takie zimne popoludnia jak obecne chetnie wracamy myslami do ostatnich dni lata, ktore w tym roku pokryly sie z przyjazdem gosci. A jako, ze towarzystwo dopisalo i chetnie spedzalo czas na zabawie, zalaczamy kilka zdjec z najbardziej szalonego wieczoru pazdziernika...

Wszysko dzialo sie w naszym ulubionym klubie "La encrucijada".
Szczesliwie dla nas, dotarlismy na miejsce na promocje 2w1 co tlumaczy ilosc trunkow na stole juz na poczatku imprezy.



Na sam widok nie mozna bylo ukryc usmiechow:



Co poniektorzy usmiechajac sie coraz bardziej zamawiali coraz to wieksze ilosci napojow wyskokowych:



Inni natomiast zaczeli kombinowacz tutejszymi dodatkami (ponizej - limonka)



W miare jak zaczela grac stala, jednak niezrownana ekipa "Encrucijady"



nasi towarzysze zaczeli sie coraz bardziej ... rozczulac ;)





Jak widac, nie wszyscy poprzestali na czulosciach. Dominika starannie zadbala o wzbogacenie doswiadczen "kulinarnych" popijajac wysmienita margerite,



a Radek probujac tutejsze nachosy.



Nie ma sie co dziwic, ze w miare uplywu czasu muzyka podobala sie coraz bardziej.



Oprocz ekspresywnych gestow Michala (powyzej) powoli zaczely sie niesmiale podrygi - patrz Andrzejowy taniec (jeszcze na stolku).



Jednak do odwaznych swiat nalezy. Bariere miedzy podrygiwaniem a prawdziwa zabawa przerwal Mirek vel Jaszczur,



ktory nie musial zbyt dlugo czekac na towarzystwo:



Impreza powoli dobiegala konca, jednak temperatura ciagle wzrastala. Az w koncu skonczyla sie na lezaco...



Serdecznie pozdrawiamy cala piatke podroznikow!!!