niedziela, 28 marca 2010

Pozegnania

Wraz z koncem marca konczy sie nasza ponad poltoraroczna przygoda z Queretaro. Nadszedl czas na ostatnie pozegnania, prezenty, a dzis juz nawet pakowanie.

W zeszly weekend pozegnalismy sie z Victorio i cala jego rodzina. Zjedlismy z nimi przepyszny posilek zlozony z przysmakow meksykanskich oraz polskich pierogow.
Nie musimy wspominac ze wyszedl z tego smieszny mix: pierogi z kwasno-ostrym sosem z zielonych pomidorow i chili. Trzeba jednak przyznac, ze dalo sie to pogodzic.
Ponizej zalaczamy zdjecie rodzinki.



Oddalismy tez hold miastu Queretaro, uczestniczac w nocnym spacerze po miescie i sluchajac legend o slynnych postaciach zwiazanych z miastem.





Na zakonczenie zalaczamy mapke z trasa naszej miesiecznej podrozy po Meksyku, ktora zaczynamy 1 kwietnia w Puebli a konczymy wylotem do Polski 30 kwietnia.



Do zobaczenia w Polsce!

Koncert


Z weekendu spędzonego w stolicy wróciliśmy bardzo zadowoleni ale i mocno zmęczeni. Nasz kolega Hiszpan bardzo wziął sobie do serca opowieści o porwaniach obcokrajowców w Mexico City przez taksówkarzy. Po koncercie metro juz było nieczynne wiec szlismy kilometrami do hotelu nieciekawymi dzielnicami. W koncu i tak zmuszeni bylismy wsiąść do taxi bo spacer zająłby nam calą noc.
A koncert Coldplay, mimo ze spokojnieszy i cichszy niz te w Polsce, bardzo nam sie podobał. Impreza odbyła sie na stadionie baseballa Foro Sol.







Przywyklismy juz do wszechobecnych sprzedawców w Meksyku. Ci na koncercie byli wyjąkowi, bo byli w stanie przekrzyczec wokalistę głośnym „Cerveza!!!”



Następnego dnia odwiedziliśmy muzeum malarki Fridy Kahlo, które miesci sie w domu, gdzie kiedys mieszkala. Najbardziej zaskakującymi eksponatami były dla nas portrety na łózkiem Fridy (Stalina, Lenina, Mao i Trockiego) oraz obrazy z jej wizerunkiem, na ktorych podkreślony byl piękny wąs :) . Okazuje się, że malarze często przedstawiali kobiety z wąsem aby podkreślić, ze dana kobieta nie jest indianką (indianki nigdy nie maja zarostu). Rasizm w Meksyku niestety do dziś jest bardzo mocno widoczny.
Zdjecia w muzeum mozna bylo robic tylko na dziedzincu.



piątek, 5 marca 2010

Ach!

Z naszych doswiadczen wynika, ze dostep do wszelkiej dzialalnosci rekreacyjnej w Meksyku jest bardzo ograniczony.

Nasze pierwsze proby uprawiania sportu wygladaly bardzo kiepsko. Z tego powodu jedyna scianka wspinaczkowa w Queretaro, miescie milona mieszkancow, stoi ... zamknieta i ani razu nie zostala przez nas wyeksploatowana. Mimo usilowan. Trzeba zaznaczyc, ze czas otwarcia i cena sa zaporowe, nic dziwnego ze nie stac na nia mieszkancow.

Podobnie bylo z probami znalezienia miejsca gdzie mozna by bylo pojezdzic na rolkach. Wiele weekendow spedzonych na poszukiwaniach nie dalo rezultatow, a rolki wrocily z emigracji przy pierwszym powrocie do Polski.

Tak samo ma sie rzecz z dostepem do atrakcji muzycznych. Mija juz prawie rok jak nieudolnie szukalismy biletow na jeden z trzech koncertow grupy Metallica. Dlatego za wielkie osiagniecie uwazamy znalezienie na internecie notki o koncercie Coldplay.

O dziwo, tym razem z dostepnoscia biletow na koncert nie bylo problemu. Problem pojawil sie przy dokonywaniu zakupu. Po wybraniu dnia oraz miejsca koncertu okazalo sie, ze niestety strona internetowa nie obsluguje zagranicznych kart kredytowych. Co wiecej, na nic zdalo sie posiadanie kart debetowych meksykanskich. Wsrod znajomych postanowilismy poszukac posiadacza utejszej karty kredytowej, aby on wyreczyl nas przy zakupie biletow. Przy okazji dowiedzielismy sie o bardzo interesujacym procederze przyznawania kart kredytowych w Meksyku. Ponoc jednym z glownych warukow jest posiadanie w rodzinie kogos kto juz takowa karte posiada. W tym przypadku nie wydaja nam naszej wlasnej karty kredytowej, a tylko powiekszaja limit kredytowy i dziela go na dwoch jego uzytkownikow. Wracajac do tematu, sprobowalismy poprosic o pomoc Cezara, ktory jest szczesliwym posiadaczem karty kredytowej. I tu pojawil sie kolejny problem. Cezar pochodzi z polnocnego Meksyku i bilety, po ich oplaceniu, zostalyby wyslane do najbardziej znanego meksykanskiego miasta Ciudad Juarez. Mozliwosci zmiany adresu dostawy nie bylo. Musielismy szukac dalej. Napatoczyl sie w miedzyczasie kolega z Hiszpanii, ktory postanowil do nas dolaczyc w dniu koncertu. Jednak i on nie posiadal zdolnosci do zakupu biletow. Wreszcie poprosilismy jego kolege o pomoc. Tym razem poszlo bez problemow i po paru godzinach bilety zostaly zamowione z opcja wysylki na adres posiadacza karty.

Czas mijal, a bilety nie przychodzily. Po okolo 3 tygodniach zaczelismy martwic sie czemu zamowiona przesylka nie dochodzi. Niezbedny okazal sie telefon do sieci sprzedajacej bilety i zapytanie ich o powod braku wejsciowek. To co uslyszelismy powalilo nas z nog. Biletow przesylac wam nie bedziemy, jednak mozecie je odebrac w pewnej sieci... APTEK.Zonk.

Dzis ostatecznie bilety dostalismy i odetchnelismy z ulga. Jutro w poludnie wyruszamy na koncert bezkonkurencyjnego Coldplay. Czeka nas zapewnie jeszcze niemalo niespodzianek, zwlaszcza przeprawa taksowka w nocy do hotelu, co jest tu juz swego rodzaju przygoda ze wzgledu na opowiesci o czestych porwaniach przez wlasnie taksowkarzy. Nie omieszkamy zdac relacji z jutrzejszej nocy, a poki co dolaczamy zdjecie naszej zdobyczy...