piątek, 28 sierpnia 2009

Misje franciszkanskie Sierra Gorda

Niewatpliwą atrakcją masywu Sierra Gorda są Misje Franciszkańskie z XVIII w. Jest to zespόł pięciu kościołόw rozproszonych po terenie masywu.
Zwiedzając okolice postanowiliśmy obejrzeć dwa z nich, ktόre akurat znajdowały się na naszym szlaku czyli Jalpan i Landa de Matamoros.

Cechą charakterystyczną tych budowli są kolorowe fasady barokowe, ktόre zostały zaprojektowane i wzniesione przez miejscowych indian. Ponoć był to moment przełomowy w nawracaniu ludności tej części Meksyku. Otόż, nie udało ich się podbić siłą, dopiero misjonarze zakonu św. Franciszka zdołali przekonać do siebie tubylcόw i przekonać ich do wiary chrześcijańskiej. Misje były też “bazą wypadową” misjonarzy udających się na “podbόj” pόłnocy m.in. Teksasu.

Kościoły z zewnątrz bardzo nam się podobały, jednak ich minusem było bardzo skromne wnętrze. Dlatego też załączamy wyłącznie zdjęcia fasad.

Najpierw Misja w Jalpan:

No dowod, ze tam bylismy wklejamy zdjecie ;)

A ponizej Misja w Londa de Matamoros:

Kolejne przygody naszej 4-os ekipy juz wkrotce. W nastepnym odcinku o artystach szalonych i jezdzie quadem przez roj motyli.

Zapraszamy!

środa, 26 sierpnia 2009

Cascada El Chuveje

No i doczekaliśmy się. Irek z Sylwią przyjechali do Queretaro w zeszly czwartek.
Od razu w piatek ruszylismy w stronę masywu Sierra Gorda, ktόrego zwiedzanie planowane już było przez Pawła od dłuższego czasu.

Plan przewidywal nocleg w połowie drogi do Jalpan, gdzie znajduje się jeden z kościołόw należących do Misji Frańciszkańskich wpisanych na Listę Unesco, w miescie zwanym Pinal de Amoles. Tuz przed wjazdem do miasta zobaczyliśmy pierwsze miejsce, w ktόrym potencjalnie moglibyśmy zatrzymać się na nocleg, a mianowice małe drewniane chatki zwane Cabañas. Niestety nie znalazłszy nikogo kto mόgłby nas do nich wpuścić, co więcej doprowadziwszy prawie do ruiny nasz pojazd, musieliśmy kontynuować. Poczęliśmy kierować się w stronę centrum, co też nie okazało się takie proste. Krążyliśmy po okolicy przez jakiś czas pokonując strome ciemne uliczki kiedy to dzięki pomocy miejscowych i wrodzonemu szczęściu udało nam się zdobyć „przewodnika”. I to nie byle jakiego. Radiowόz na światłach dowiόzł nas do centrum pod sam hotel.

Z rana, po nieco nietypowych jajkach Rancheros skierowaliśmy się w stronę El Chuveje gdzie znajduje się bardzo malowniczy wodospad. Położony w wilgotnym lesie przyciąga nie tylko turystόw, ale rόwnież motyle giganty oraz niebieskie wazki, ktόre zachwycają zwiedzających. Poniżej kilka fotek tego uroczego zaułka.
Droga do wodospadu.

A to wodospad w calej okazalosci

I z profilu...
Wodospad ozdobiony polskim akcentem czyli cala grupa w akcji :)

pare szczegolow...



oraz wazka niewazka


O ciagu dalszym naszej zeszlotygodniowej wyprawy juz wkrotce.