czwartek, 26 marca 2009

Nowy wspollokator czyli Bestii cd...

Ponoc rodziny sie nie wybiera. Przyjaciol odwrotnie.
My mielismy sie przekonac ze nie zawsze wybiera sie wspollokatorow, zwlaszcza tych nieodpowiednich.
A wszystko zaczelo sie tak niewinnie od powrotu do domu. Niczego sie nie spodziewajac wrocilismy z pracy i zobaczylismy na scianie jakis cien. "O, patyczak" pomyslalam.
Jednak cos w kosciach musialo mi podpowiadac, ze to chyba nie to, bo troche ociagalam sie z podejsciem do miejsca mojego zainteresowania.
Wkrotce potem, jak przeszedl mi wstepny paraliz, po domu rozniosl sie krzyk "Paaaaaweeeel, dawaj no tu aparat". Przyszedl bez aparatu, ale jego mine warto bylo zobaczyc...
Szybko sama czmychnelam po sprzet jednak nie odwazylam sie podejsc zbyt blisko, wiec po wspollokatorze, pozniej bestialsko zamordowanym przez Pawla, pozostal nam tylko niewyrazny slad w postaci niniejszego zdjecia. I trauma - przed spaniem 3 razy sprawdzalismy lozko czy czasem sie tam cos nie gniezdzi, a dzis zaopatrzylismy sie w srodek skorpiobojczy.

Co najciekawsze nasza historia nikogo nie zdziwila, wrecz mamy cieszyc sie faktem, ze nasz nowy kolega byl duzy i ciemny, bo to oznacza ze byl samotnikiem i tylko chowal sie przed cieplem w chlodnych miejscach. Gdyby tak trafil nam sie mniejszy i jasny bobas, to pewnie przyprowadzilby ze soba opiekuncza mamuske i rodzenstwo, a wtedy bez dezyfekcji mieszkania by sie nie obeszlo...


Co najsmieszniejsze nasza historia przypomina conajmniej te o UFO. Tzn kazde z nas pamieta to zjawisko inaczej, Mnie bestia objawila sie jako czarny wielki pajakowaty stwor, Pawel pamieta ja jako jasnobrazowego wlochatego robala. Jak kiedys uslyszycie o polmetrowym gadzie to pewnie bedzie chodzilo dokladnie o to samo :P

A na koniec krotko o statystykach - w Meksyku istnieje 20 gatunkow jadowitych skorpionow. Jak sie zawezma to rocznie potrafia pokasic 200 tysiecy razy!
W zwiazku z powyzszym prosze o jakas koronke w naszej intencji!!!

Podpisano - wystraszeni.

niedziela, 15 marca 2009

Michoacán

Pierwszy weekend odwiedzin naszych gości spedziliśmy zwiedzając sąsiedni stan Michoacan. Byliśmy juz tu wcześniej szukając motyli w górach. Tym razem wybraliśmy sie do stolicy stanu - Moreli oraz nad polecane przez Meksykanów jezioro Patzcuaro.

Morelia okazała sie miastem innym niż te, które dotychczas widzieliśmy w Meksyku. Brakowało tu żółto - bordowych barw, placyków z drzewami udającymi parasole przeciwsłoneczne. Starówka Moreli przypominała bardziej stare europejskie miasta niż te kolorowe meksykańskie.



Spędziliśmy tu pare godzin, a następnie pojechaliśmy szukać noclegu nad jezioro. Zanim jednak udało nam sie wyjechac z miasta, spedziliśmy troche czasu na zakorkowanych ulicach podziwiając tutejsze pojazdy. Niestety czesto widać tu auta w takim stanie.


Patzcuaro to bardzo popularne miejsce wypoczynku Meksykanów, ale niestety nie z powodu kąpielisk. Tutejsze jeziora nie nadają sie do plywania bo jest podobno niebezpiecznie (wiry, trujące rośliny), a woda brudna. Atrakcją jeziora Patzcuaro są wycieczki statkiem na wyspę Janitzio.


Na szycie wyspy znajduje sie potężny pomnik Morelosa, ale żeby sie tam dostać trzeba przebrnąć przez niezliczoną ilość straganów. Dla nas nowością był stragan, na którym serwowano drinki. Skusilismy sie na 'Margarite' czyli tequilę z sokiem i ogromną ilością soli (nie polecamy:) .

Innym lokalnym przysmakiem są małe rybki usmażone w całości w panierce.



Poza wyspą ciekawa była podróż łódką, bo mieliśmy okazje zobaczyć jak bawią sie Meksykanie. W Meksyku na każdym kroku widać temperament latynosów - śpiewają, tanczą i imprezują gdzie sie da. Na łódce w zabawie pomagał zespół lokalnych grajków.



Dla tych którzy chcą posłuchać meksykańskiej muzyki ludowej załączany linka do teledysku . Utwór "Ale mnie boli" (jak tego słucham:)
http://www.youtube.com/watch?v=r5xefHdez3o