piątek, 14 listopada 2008

„Ale Meksyk!”


Już po miesiącu pobytu w Meksyku zrozumieliśmy skąd się wzieło w Polsce to powiedzenie. Dużo rzeczy jest tu troche … niezrozumiałych:) Niektóre śmieszą, niektóre dziwią , ale są też takie które strasznie wkurzają.

Oto pare przykładów:

Na podłączenie internetu do mieszkania czekamy już ponad cztery tygodnie. Byliśmy już umówieni z firmą MegaCable ponad dziesięć razy. Za każdym razem instalator przyjeżdża o innej godzinie albo w inny dzień, albo w ogóle się nie pojawia.

Z załatwieniem transportu pralki ze sklepu też nie było łatwo. Nie dało się umówić na konkretny dzień. „Jak przyjadą to przyjadą” … tydzień urlopu, może dwa i sprawa załatwiona:). Tylko nie wiem jak Meksykanie sobie z tym radzą bo mają 6 dni urlopu na rok.

Meksyk uczy cierpliwości. Wszystko dzieje się tutaj bardzo powoli. Hiszpańska „mańana” przy tym to niezła gonitwa. A jak czas wolno płynie, to trzeba go czymś wypełnić np. zabawą. Meksykanie bawią się wszędzie. Nie raz widać jak operatorzy w TRW tańczą przy maszynach (również w parach). Często śpiewają a odtwarzacz CD to najważniejsze urządzenie na hali.

Wracając do pralki - ta sprawa na szczęście zakończyła się już sukcesem – od soboty pralka stoi za domem i czeka na podłączenie wody. Ale to też nie jest proste, bo tutejsze pralki są troche bardziej wymagające niż nasze. Potrzebują osobno zimnej i ciepłej wody. Nawet najdroższe pralki nie mają grzałki. Meksykanie się dziwią jak o to pytam i mówią – ja podłaczyłem tylko zimną wode i żona jest zadowolona :)

Z innych ciekawostek domowych: klamki w drzwiach są takie, że po dociśnięciu ich od wewnątrz i zamknięciu drzwi, nie da się ich otworzyć od zewnątrz. Pozostaje wtedy rozkręcenie całej klamki śrubokrętem. Często się to zdarzało bo klamki się same zatrzaskiwały przy dotknięciu ściany. Znaleźliśmy w sklepie klamki z opcją otwarcia kluczem od zewnątrz i jest dużo łatwiej :)

Nie istnieją w Meksyku czajniki elektryczne na wode. Mamy jeden z Polski, ale przy napięciu 110V woda na dwa kubki gotuje się 20 minut.

Najbardziej zwariowane jest tu poruszanie się samochodem. Wymuszanie pierszeństwa i wciskanie się jest w Meksyku normalne, bo tak do końca nie wiadomo kto ma to pierwszeństwo. Często jest tak, że dwa pasy zmieniają się w jeden bez żadnego znaku, czasami pasy się przeplatają, znikają… Na rondach i skrzyżowaniach bez świateł nie ma żadnych zasad, ale są ogromne progi zwalniające przed wjazdem. Nie da się po tym przejechac szybciej niż 10km/h, wiec jest zazwyczaj bezpiecznie :) (zazwyczaj, bo wczoraj minął nas samochód na rondzie - jechał pod prąd. Ale to było koło TRW wiec moze Anglik...)

Większość samochodów nie ma pomarańczowych świateł kierunkowskazów, zamiast tego mrugają światła stopu, tylnia wycieraczka też jest rzadkością. Sygnalizacja świetlna jest zawsze za skrzyżowaniem.

Na koniec spostrzeżeń drogowych – krawężniki. Są tutaj dwukolorowe: żółte lub białe. Żóły oznacza zakaz parkowania. Dowiedzieliśmy się o tym gdy policjant zabrał nam tablice rejestracyjną. Na posterunku oddał za odpowiednią opłatą.

Żeby nie było tylko samego tekstu, to przedsatawiamy naszą franię.

4 komentarze:

  1. Z tymi pralkami to tak jak w Australii. Norma jest pranie w zimnej wodzie, tak ze w sklepach kupuje sie proszki do prania w zimnej wodzie. ;) Pralki z grzalka mozna kupic ale sa duzo drozsze no i znaaacznie lepsze. W ogole caly cykl prania australijskich fran to okolo 20 minut...

    Jestem w szoku ze napiecie pradu jest takie niskie w Meksyku!! Faktycznie uczy cierpliwosci. ;))
    Pozdrawiam Was oboje bardzo cieplutko i okropnie szkoda, ze sie nie spotkamy w PL...

    Patrycja

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale wariaty te Meksykańce! Hehe:)
    Diana

    OdpowiedzUsuń
  3. Powiedzenie "Ale Meksyk" wzięło się z okresu budowy Nowej Huty w Krakowie, gdzie powstał bar Meksyk dla robotników. Ponieważ dochodziło tam do częstych bijatyk, stąd powstało powiedzenie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń