wtorek, 16 lutego 2010

Dotknąć sniegu

Dzisiaj bedzie o powrocie z wulkanu, który był dla nas troche zaskakujący. Samochód czekał na nas zaparkowany powyżej przełęczy, na ktorej rozpoczyna sie droga asfaltowa prowadząca do Mexico City. Aby sie tam dostać trzeba zjechać kilaka kilometrów wąską, wyboistą drogą. W tym dniu, przy opadach śniegu zjazd utrudniały duże ilości błota oraz … Meksykanów. Ruch jak w centrum dużego miasta na wysokości 4 tysięcy metrów był spowodowany burzą śnieżną. Ludzie za wszelką cenę i różnymi pojazdami pchali się do miejsca, gdzie można było zobaczyć i dotknąć prawdziwego sniegu (ten nieprawdziwy to deser w postaci zeskrobanej bryly lodu polanego sokiem owocowym). Najbardziej zdziwił nas widok sportowych motocykli w takim miejscu. Jak widać CBR’ki jako maszyny terenowe spisują się calkiem niezle.




Inną ciekawostką były bałwany lepione na samochodach. Chodziło o to, by dowieźć bałwana na niziny i pochwalić się sniegiem gdzie go niegdy nie widziano. Nielicznym się ta sztuka udała i rzeczywiście snieg robił niesamowite wrażenie na mieszkancach miasta. Widzielismy starszą kobiete, która wlazla na srodek drogi, żeby pogłaskać bałwana.


Ostatni widok na trzecią górę Meksyku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz